bez senności
ochoty
nie podniosę
nie wytrę
nie schowam
potkniesz się
takie przywalenie
ryjem
czasami pomaga
obudź się
zamykam oczy...
Czarno-białe (z kolorowymi plamkami) myśli w Cz K
bez senności
ochoty
nie podniosę
nie wytrę
nie schowam
potkniesz się
takie przywalenie
ryjem
czasami pomaga
obudź się
zamykam oczy...
nie możesz niczego naprawić
nie uda się
nie przeprosisz
bo za co
nie chciało się
nie dostrzegało
spokojnie
bez złośliwości
bez przeżywania
rozumiem
świadomość bycia
ćwokiem
choć przykra
nie zasmuci Cię
jestem gwiazdą...
pozwól sobie
na ten smutek
możesz
łzy
krzyk
rozpacz
to nie będzie
trwało wiecznie
ja
już to wiem...
w bagażniku
karp
łazanki
ryba po grecku
jeszcze torby
zabawki
słodycze
owoce
cola
jeszcze ja
jadę
nie myślę...
garbaty księżyc
pełznie ku pełni
widać zarysy krzewów
drzew
nie przytłacza czerń
jak rozkapryszone dziecko
nie wiem
w którą stronę
wyciągnąć dłoń
nie jest tak
że chcę tylko brać
ale
nie odwrócę się
w stronę
Twojej wyciągniętej dłoni...
pamiętaj
mgła sprawia
że las oddycha ciepłem
widzę
serduszka dodane do wiadomości
nie wzruszą mnie
to milutki
tani chwyt
wolę zdjęcia
z kolejnej podróży
jeszcze bardziej z ostatniego spaceru
przyczajone w mchu kapelusiki
zagubione
w świecie kwiatów
które poszły spać
nie czekam
ale bądź...
jesteśmy razem
od lat
nie zawsze uśmiechnięci
ale szczęśliwi
bo takie chwile są piękne...
G i J
Listopad 2024